Z Janem Strychalskim, prezesem firmy Endeco Sp. z o.o. w Katowicach, rozmawia Adam Krzyżowski
Jan Strychalski: Cały czas szukamy rozwiązań i możliwości, aby zapewnić firmie przetrwanie w tych ciężkich dla wszystkich czasach
Adam Krzyżowski: Panie Prezesie, całej polskiej gospodarce przyszło się zmierzyć z kryzysem pandemicznym. Jak w tym trwającym już drugi rok, ciężkim dla przedsiębiorców czasie funkcjonuje firma Endeco?
Jan Strychalski: Samego początku pandemii nasza firma w ogóle nie odczuła, gdyż realizowaliśmy wówczas kontrakty już wcześniej rozpoczęte i okres do końca czerwca 2020 r. był dla nas bardzo pracowity. Dopiero po czerwcu zeszłego roku zauważyliśmy, że wiele zleceń zostało zawieszonych ze względu na drastyczne spadki w sprzedaży u naszych kontrahentów. Również od tego czasu nasza firma zaczęła wprowadzać wiele okresów postojowych, z którymi borykamy się do dnia dzisiejszego. Niestety, przemysł stoczniowy, który jest dla nas głównym odbiorcą, jeszcze nie podniósł się z kryzysu i mam wrażenie, że dopiero w drugim półroczu 2021 r. zauważymy jakieś wzrosty zamówień. W chwili obecnej większość naszych pracowników przebywa na świadczeniach postojowych.
FOT. 1 Ręczne pompy hydrauliczne marki Endeco
A.K.: Są Państwo znanym polskim producentem pomp hydraulicznych i pochłaniaczy gazowych. Czy udało się Państwu utrzymać ich produkcję na poziomie sprzed kryzysu?
J.S.: Niestety nie. Nasze pompy są montowane w układach hydraulicznych zarówno w statkach towarowych, jak i pasażerskich, a niestety z powodu epidemii produkcja tych drugich całkowicie stanęła. Wszystkie nasze kontrakty zostały zawieszone, a niektóre – nawet zerwane bez możliwości ich odtworzenia, gdyż całe projekty już wstępnie powstałych statków zostały zaniechane, a one same – zezłomowane. Jest to bardzo ciężki okres dla naszej branży. Nasz partner handlowy z Niemiec boryka się z ogromnymi problemami i przestojami w produkcji.
FOT. 2 Endeco od wielu lat jest także producentem pochłaniaczy gazów i par organicznych
A.K.: Endeco od lat jest też wyłącznym dystrybutorem w Polsce angielskiego bezogniowego systemu Cardox. Czy polskie cementownie są obecnie także zainteresowane nabyciem tego skutecznego systemu do usuwania zatorów z silosów?
J.S.: Obecnie nie zauważamy znaczącego wzrostu ani też spadku zainteresowania tym produktem. Mamy kilka rozpoczętych negocjacji handlowych dotyczących wykorzystania tego systemu w nowych obiektach. Liczymy, że po ich zakończeniu i założeniu w tych nowych obiektach instalacji Cardox wzrost zapotrzebowania będzie zauważalny. Czekamy też z niecierpliwością na powstanie nowej cementowni Małogoszcz, która zastąpi obecną i będzie bardziej nowoczesna i ekologiczna.
FOT. 3 Nowa przenośna ładowarka do nabojnic systemu Cardox
A.K.: Czy oferowana przez rząd tarcza antykryzysowa objęła również Państwa przedsiębiorstwo?
J.S.: Tak, skorzystaliśmy z tarczy finansowej 1.0, bo mimo że mieliśmy dość dużo zleceń, to pierwsze półrocze roku 2020 było zdecydowanie gorszym okresem niż rok 2019, w którym odnotowywaliśmy rekordowe sprzedaże produktów za granicę. Skorzystaliśmy także z dofinansowania z urzędu pracy pensji pracowników nieobjętych postojem.
A.K.: Czy mógłby Pan uchylić rąbka tajemnicy co do planów na przyszłość?
J.S.: W chwili obecnej niestety z niepokojem spoglądamy w przyszłość. Nie mamy żadnego określonego planu oprócz jednego: przetrwać ten ciężki okres z zerowym ubytkiem wśród pracowników. Cały czas szukamy rozwiązań i możliwości, aby zapewnić firmie przetrwanie w tych ciężkich dla wszystkich czasach.
A.K.: Dziękuję za rozmowę.