Z Dariuszem Jachowiczem, prezesem Grupy Technologicznej ASE, rozmawia Grzegorz Kulczykowski
Grzegorz Kulczykowski: ASE działa w obszarze bezpieczeństwa przeciwwybuchowego od ponad 20 lat. Jak zmieniało się w tym czasie podejście zakładów do zagrożeń związanych z wybuchem pyłów?
Dariusz Jachowicz: Zagrożenia wybuchem pyłów były traktowane znacznie mniej restrykcyjnie niż np. zagrożenia wybuchem oparów benzyn i innych węglowodorów. Przeważała wiedza bardzo powierzchowna. Służby techniczne wielu zakładów uważały, że wystarczy posiadać szczelne urządzenia. Słyszeliśmy nieraz, że zagrożenia wybuchem pyłów w instalacji nie występują, gdyż sprzęt ma odpowiednie IP. Paradoksalnie większą wiedzę na temat wybuchów spotykaliśmy w zakładach, w których zagrożenie stanowiły przede wszystkim pożary. Tymczasem właśnie podczas wybuchu pyłu mają miejsce takie zjawiska, jak propagacja wybuchu czy wybuchy wtórne, które potrafią doprowadzić do całkowitego zniszczenia instalacji i obiektu. Obecnie jest już lepiej, ale świadomość zagrożeń ciągle nie jest wystarczająca.
G.K.: Z czego wynika to niedocenianie zagrożeń wybuchów pyłów?
D.J.: Są one znacznie trudniejsze do zobrazowania i wyobrażenia sobie ich skutków, zwłaszcza dla osób nie zaangażowanych w technikę. Każdy pracownik zakładów chemicznych lub rafinerii wie, że w instalacji przetwarzane jest niebezpieczne medium. Uwolnienie takiej substancji natychmiast powoduje alarm. W przypadku pyłu nie jest to oczywiste. Zalegająca w obiekcie centymetrowej grubości warstwa pyłu nie jawi się jako coś groźnego. Niewielu zdaje sobie sprawę, że w momencie nagłego podmuchu powstaje bardzo niebezpieczna atmosfera wybuchowa o ogromnej sile niszczącej. Metan, gaz ziemny, benzyna – wszyscy wiedzą, że to niebezpieczne substancje. Statystyki wypadków pokazują, że wśród pyłów najczęściej wybuchają pyły drzewne i pyły zbóż, a więc substancje, zdawałoby się, absolutnie niegroźne.
G.K.: Jaka jest propozycja ASE dla zakładów, w których występują takie zagrożenia?
D.J.: Jak wspomniałem, brakuje świadomości zagrożeń i wiedzy na temat bezpieczeństwa. Należy więc zacząć od samych podstaw. Proponujemy zatem łagodne wejście w świat bezpieczeństwa przeciwwybuchowego. Zamiast rewolucji – stopniowe i usystematyzowane wprowadzenie zakładów w nowoczesne technologie związane z bezpieczeństwem. Zaczynamy od audytów i szkoleń załogi. Dzięki temu zarząd będzie mógł spokojnie zaplanować proces podniesienia stanu bezpieczeństwa zakładu. Jest to podejście pragmatyczne. A więc: szkolenie, audyt, identyfikacja najbardziej newralgicznych i niebezpiecznych punktów, po czym stopniowe wdrożenie zakładów w nowe technologie bezpieczeństwa. Oczywiście bezpieczeństwo trochę kosztuje. Ale często zakłady nie wiedzą nawet ile i – bojąc się nieznanego – odsuwają na bok problem, który nierozwiązywany stopniowo narasta.
Dariusz Jachowicz: Jesteśmy obecni szczególnie mocno w energetyce, gdzie po wprowadzeniu biomasy problemy wybuchów pyłów weszły na plan pierwszy
G.K.: Nie mówi Pan zupełnie o sprzęcie ani o urządzeniach, które dostarczacie.
D.J.: Do kwestii bezpieczeństwa należy podchodzić całościowo, nie fragmentarycznie. Jaki sens ma wyposażenie instalacji w bezpieczne oprawy oświetleniowe, kiedy obok wiszą gołe kable? Najważniejsza jest praca u podstaw. Pracownicy muszą dobrze rozumieć zagrożenie. I to nie tylko służby techniczne, ale przede wszystkim zarząd. Bardzo ważna jest wola i chęć zarządu poprawienia stanu bezpieczeństwa zakładu. Często pojawia się dysonans pomiędzy wiedzą służb technicznych a brakiem świadomości zagrożeń ze strony zarządu. Oczywiście, mamy dostęp do najnowszych technologii, posiadamy wiedzę budowaną przez 23 lata praktyki, mamy oprogramowanie wspomagające zarządzanie bezpieczeństwem, ale to są dopiero dalsze kroki.
G.K.: Dlaczego warto wybrać ASE jako partnera do współpracy w zakresie bezpieczeństwa przeciwwybuchowego?
D.J.: Mamy bardzo dobre doświadczenie w tzw. technical management consulting. Mamy sporo doświadczeń w zakresie zarządzania ekonomicznego popartych różnymi certyfikatami. Proponujemy zatem nie tylko podejście techniczne, ale także ekonomiczne. Możemy zaproponować rozwiązania optymalne od strony finansowej i rozsądnie zastanowić się nad harmonogramem projektów – w skład Grupy Technologicznej ASE wchodzi przecież duże biuro projektowe Biproraf. Rozumiemy procesy inwestycyjne. Braliśmy udział w największych inwestycjach przemysłowych minionych lat. Jesteśmy obecni szczególnie mocno w energetyce, gdzie po wprowadzeniu biomasy problemy wybuchów pyłów weszły na plan pierwszy. Działamy w przemyśle drzewnym, spożywczym, farmaceutycznym, cementowniach – są tam nasze rozwiązania i nasze produkty.
G.K.: Już nie mówimy o Automatic Systems Engineering (ASE), ale o Grupie Technologicznej ASE.
D.J.: Grupa Technologiczna ASE zatrudnia ok. 150 dobrze przygotowanych i doświadczonych inżynierów. Dobieramy i dostarczamy urządzenia w wykonaniu przeciwwybuchowym, softwarowe systemy zarządzania bezpieczeństwem, automatykę przemysłową i komponenty elektrotechniczne. Projektujemy i realizujemy systemy grzewcze. Oczywiście prowadzimy wspomniany już konsulting, szkolenia, wykonujemy ekspertyzy, organizujemy konferencje, wydajemy publikacje i pismo naukowo-techniczne.
Wciąż się rozwijamy: poza biurem projektów Biproraf mamy siedem oddziałów regionalnych, jesteśmy obecni na Litwie i w krajach nadbałtyckich. Otworzyliśmy w tym roku w Łodzi Centrum Technologiczne ASE. Korzystamy z najbardziej nowoczesnych rozwiązań światowych, ale także rozwijamy własne. Warto tu wymienić TSCom – system zarządzania bezpieczeństwem w dużych obiektach przemysłowych – oraz Inspector-Ex – wykorzystujący narzędzia informatyczne system kontroli urządzeń w strefach zagrożonych wybuchem.
G.K.: Dziękuję za rozmowę.